*Kit s POV*
Odwróciłem się i podszedłem do krzaków.
-Wyjdź - zaśmiałem się
Postać, a raczej dwie postaci zaczęły wynurzać się z ciemności.
To Max i Robbie.
-Skąd wiedziałem ? - zapytałem sam siebie
-Jesteście taaaaaaaaaaaaaacy słodcy - powiedział Max
-No cóż, wspominałem, że będę mieć was na oku - zaśmiał się Robbie
Podszedłem do Holly i położyłem rękę na jej ramieniu opierając jej głowę o mnie.
-Chodź, wracamy do nich
Ruszyliśmy za Maxem I Robbie'm.
Usiedliśmy na swoje miejsce.
Holly oparła o mnie głowę. Zaśmiałem się cicho.
-No, w końcu raczyliście wrócić
-Zbieram się chyba do domu, co ?
-W sumie racja, zaczyna być zimno
Zebraliśmy swoje rzeczy i wsiedliśmy do samochodów.
Po kilku minutach Holly zasnęła wtulona we mnie. Po godzinie drogi dojechaliśmy do domu.
Pożegnaliśmy się z Maxem, Jamesem, Robbiem i Ashleyem.
Holly wciąż spała.
-Holly - powiedziałem cicho
Powoli otworzyła oczy.
-Chodź, jesteśmy na miejscu
Wysiadła z samochodu.
Weszliśmy do domu.
Udaliśmy się do mojego pokoju.
Usiadłem na łóżku.
-Usiądź - skinąłem ręką
Usiadła obok mnie i oparła się o poduszkę.
-J-jutro jest pogrzeb twojego brata - zacząłem powoli - jesteś pewna, że dasz radę iść?
Skinęła głową. Pojedyncza łza spłynęła po jej policzku.
-Dasz radę. Nie płacz, on wciąż z tobą jest. Do końca będzie, jeśli tylko zechcesz. Zawsze będzie w twoim sercu.
Holly wtuliła się we mnie. Po chwili zasnęła.
Była taka piękna. Jej lekko rozczochrane włosy opadły na twarz. Pogłaskałem ją lekko po twarzy na co lekko otworzyła oczy.
-Przepraszam, ja chyba już pójdę - powiedziała zmieszanym, lekko śpiącym głosem
-Przestań, nic się nie stało, zostań - uśmiechnąłem się
____________________________________________________________
stella tanton x
Ignorance Is Bliss
niedziela, 10 listopada 2013
niedziela, 6 października 2013
piątek, 30 sierpnia 2013
Rozdział 9
*Kit s POV*
Spojrzałem na nią i pokiwałem głową.
-Poczekaj jeszcze chwilę
Wyjąłem z tylnej kieszeni paczkę papierosów i zapalniczkę.
-Ou, jeśli ci to przeszkadza to mogę..
-Nie, nie jest w porządku
Wyjąłem papierosa z opakowania, Zamknąłem je i włożyłem z powrotem do kieszeni.
Wziąłem papierosa do ust i podpaliłem. Wsunąłem zapalniczkę do spodni.
Zaciągnąłem się i wypuściłem dym z ust patrząc jak Holly stoi w milczeniu i myśli nad czymś.
-Holly, coś cię gnębi?
Wyrwałem ją z zamyślenia.
-N-nie, ja po prostu próbuję to wszystko poskładać - westchnęła
-Nie za bardzo rozumiem
-Tym lepiej
Ostatni raz zaciągnąłem się i zgasiłem papierosa. Wyrzuciłem go do śmieci.
-No, wsiadaj, chłopaki pewnie wstali
-Nie mogę wam się tak narzucać, mam własny dom
-Dobrze, zawiozę cię do domu - uśmiechnąłem się
Tak, zawiozę cię do domu, Holly. Nasz dom jest teraz twoim domem.
Otworzyłem jej drzwi i pomogłem wsiąść.
Wsiadłem na miejsce kierowcy.
Odpaliłem silnik.
Jechaliśmy inną drogą niż zawsze, jechało się nią 2 razy szybciej.
Nie zależało mi na czasie, ale im szybciej Sean zobaczy swój samochód, tym mniej będzie się na mnie wydzierał.
Zatrzymałem samochód przed naszym domem.
-Yyy, Kit ja coś powiedziałam
-A ja zrobiłem dokładnie to o co prosiłaś - uśmiechnąłem się
Pomogłem jej wysiąść.
-Za nim coś powiesz, to idź się przywitaj z chłopakami
Weszliśmy do domu.
-Kit ?! Mówiłem ci kurwa, że jak jeszcze raz weźmiesz mój samochód, to cię rozpier--- - Sean stanął przed nami - Holly !
Podszedł do niej i przytulił do siebie.
-Dean, Kieran, za 2 sekundy widzę wasze tyłki w salonie - krzyknął na cały dom
Usiedliśmy na sofie.
Dean jako pierwszy pojawił się na dole.
-Holly ! Jak dobrze, że już jesteś - podszedł do Holly i objął ją
-Jestem ! - krzyknął Kieran - O! Holly ! - podszedł i pogłaskał ją po plecach.
Wszyscy zajęli swoje miejsca.
-Dziękuję wam za wszystko, ale serio wolałabym pojechać do siebie, już i tak stworzyłam wam dużo kłopotów - odezwała się
-Przecież jesteś u siebie - zaśmiał się Sean - mieszkasz z nami
-Co ?
-Twoje rzeczy są na górze - Dean zaśmiał się cicho
-Nie, nie, nie nie będ---
-Porozmawiamy o tym później, Holly, idź na górę i przebierz się w coś zaraz jedziemy z Robbiem nad jezioro, nie ma żadnych pytań, no już, migiem ! - powiedział Sean
-Nieeee
Popatrzyłem na Deana znacząco, wiedział co robić.
Wstałem, Dean podszedł do mnie.
-Ty trzymasz ją u góry, a ja biorę nogi - powiedział Dean śmiejąc się
Złapałem ją z jednej strony a Dean z drugiej.
Zaczęliśmy wnosić na górę.
Kiedy weszliśmy po schodach ostrożnie postawiliśmy ją na nogi.
-Już cię tu nie ma, idź się przebrać, zaczekamy tutaj
Jęknęła przewracając oczami.
Zaśmiałem się patrząc jak podchodzi do swoich rzeczy.
Wyjęła ubranie i skierowała się w stronę łazienki.
Dean patrzył na mnie uśmiechając się.
Odprowadziłem Holly wzrokiem do łazienki.
Dean wyrwał mnie z zamyślenia.
-Podoba ci się, prawda ?
-Czemu pytasz ?
-Przestań, przecież widzę jak na nią patrzysz
Już chciałem zmienić temat kiedy Holly wyszła z łazienki w powycinanej bluzce z Bring Me The Horizon i krótkich spodenkach. Podeszła do swoich rzeczy.
-A lokówki nie wzięliście ? - zapytała głośno - A nie, dobra, już mam, dajcie mi 5 minut
Wzięła kosmetyczkę, lokówkę i wróciła do łazienki.
-Idę się przebrać do pokoju - powiedziałem spokojnie
Wszedłem do swojego pokoju i zamknąłem go.
Wyciągnąłem z szafy jedną z moich ulubionych koszulek i spodnie.
Przebrałem się, podszedłem do szafki i wziąłem z niej okulary przeciwsłoneczne.
Wyszedłem z pokoju i wróciłem do Deana.
-Holly ! Skończyłaś już ? - jęknął
Holly otworzyła drzwi i wyszła z łazienki.
Podeszła do nas.
-Ładnie wyglądasz - uśmiechnąłem się
Zeszliśmy na dół.
-Wszyscy gotowi ? - zapytał Sean - w takim razie wychodzimy. Robbie, Ash, Max i James już na nas czekają.
Wyszliśmy przed dom.
-Słuchajcie, musimy rozdzielić się na dwa samochody
-Ok, ty i Kit prowadzicie, ja jadę z Kitem i Holly, a ty bierzesz Deana - powiedział Kieran
-Czuję się odrzucony - Dean udał, że czuje się urażony
Wsiedliśmy do samochodu.
Ruszyliśmy.
-Włączcie jakąkolwiek muzykę, ta cisza mnie dobija - jęknąl Kieran
Kit włączył radio.
-Boże, Kit, co to jest, wyłącz to, czy chcesz, żebym ogłuchła - zaśmiała się Holly
-Holly ma racje, to jakiś totalny shit
-Nie zaprzeczę - zaśmiałem się - poczekajcie, coś znajdę
Włączyłem Bring Me The Horizon.
-O ! 'Shadow Moses' ! Boże, w końcu coś normalnego, weź głośniej zrób - powiedziała Holly
-Wow, Holly - powiedział Kieran
-Kieran, przestań zagłuszać Oli'ego - Holly jęknęła
Zaśmiałem się.
Po godzinie byliśmy już na miejscu.
Kieran jako pierwszy wysiadł z samochodu.
-W końcu ! - przeciągnął się
-Co ci ? - zaśmiał się Sean
-Oni - wskazał palcem na mnie i Holly - chcieli mnie zakatować. Całą drogę słuchali Bring Me The Horizon.
-Przecież lubisz BMTH - zmarszczył brwi
-Tak, ale chciałem się przespać, a przy tym to trochę nierealne
-Boże, dramatyzujesz jakbyś był w ciąży - zaśmiałem się, dotknąłem jego brzucha - który miesiąc ?
Sean, Holly i Dean wybuchnęli śmiechem.
-Ha-ha, Christopher przystopuj z żartami, bo możesz wrócić do domu łysy - puścił mi oko Kieran
-SIEMA LUDZIEEE ! - Krzyknął Robbie zbliżając się do nas
Przywitaliśmy się z nim.
Popatrzył na Holly.
-Kit, ty masz dziewczynę ? - uniósł brew do góry
-Nie, nie, tylko się przyjaźnimy - uśmiechnęła się Holly
-Jaaaaaaaasne, przyjaźniiiimy - przeciągał słowa Robbie - już wam wierzę, mam was na oku - zaśmiał się
Ashley, James i Max podeszli do nas i po kolei witali się z nami.
Równocześnie spojrzeli na Holly.
-Jestem Holly - uśmiechnęła się do nich
Przeszliśmy bliżej jeziora i usiedliśmy na ławkach.
-Macie farta, że wujek Sean, jest niebywale inteligenty i pomyślał o wszystkim - mówiąc to,Sean wstał i poszedł do samochodu.
Po chwili wrócił z 4 zgrzewkami piwa.
-Boże, czemu jestem jedyną dziewczyną - zaśmiała się Holly
-Zazwyczaj nie zabieramy ze sobą dziewczyn, powinnaś czuć się wyróżniona - odpowiedział Max
*Holly s POV*
Siedzieliśmy i rozmawialiśmy o wszystkim. Max, James, Ashley i Robbie byli naprawdę świetnymi chłopakami. Max i James byli jedynymi niepijącymi osobami. Nie patrzyliśmy na godzinę, więc nawet nie zauważyliśmy, że zaczęło się ściemniać.
Robiło mi się zimno. Dean podszedł do mnie i pomachał ręką przed oczami łapiąc mnie za ramię.
-Ziemia do Holly, o czym tak myślisz ?
-Aaaa, Dean oszalałeś ? Masz zimne ręce - jęknęłam
-Zimno ci ? - zapytał mnie Kit
-Tak trochę
Kit wstał i poszedł do samochodu. Po chwili wrócił, w rękach trzymał bordową bluzę, podał mi ją.
-Ubierz się, bo zamarzniesz w tej bluzce - zaśmiał się
Posłusznie założyłam bluzę.
-Boże, wyglądam jak frajer - jęknęłam
-Przestań
-Mimo wszystko, dziękuję - uśmiechnęłam się - jesteś kochany - pocałowałam go w policzek
-Awwwwwwwwwwwwwww - odezwali się wszyscy niemal równocześnie
-Awww, jesteście słodcy - powiedział Max
Siedzieliśmy i rozmawialiśmy. Poczułam potrzebę wstania i pójścia na spacer. Nogi zaczęły mi drętwieć.
-Ej, słuchajcie, ja idę się przejść, bo nie wysiedzę tyle czasu
-Spoko
Kit wstał i odezwał się.
-Ktoś jeszcze idzie ?
Cisza.
-Nie to nie, wrócimy niedługo
Odeszliśmy od chłopaków i skierowaliśmy się w kierunku lasu.
Chodziliśmy i rozmawialiśmy.
-Przepraszam za chłopaków i za ich teksty w stylu 'Kit i dziewczyna ? Wow' albo 'Ile ci zapłacili ?'
-Nic nie szkodzi
-Nie zrozum tego źle, ja po prostu wcześniej nie spędzałem czasu z dziewczynami, bo najzwyczajniej mnie to nie kręciło, moje związki nigdy nie były niczym poważnym. Więc to, że w jakiś sposób się o ciebie troszczę jest dla nich czymś nowym.
-Rozumiem, na prawdę - uśmiechnęłam się do niego
-Alice kazała ci przekazać, że wraca 16
-To dzień przed urodzinami m-mojego brata - rozpłakałam się, nie umiałam tego kontrolować
-Mała.. - Kit przybliżył się do mnie i przytulił mnie
*Kit s POV*
Przytuliłem ją do siebie mocno.
-Holly, proszę nie płacz, wiem, że jest ci teraz trudno, ale on na pewno nie chciał, żebyś płakała
-Ale jego już n-nie ma - płakała - Dla wszystkich byłoby lepiej, gdybym to ja zginęła w tym wypadku
-Holly, spójrz na mnie - powiedziałem spokojnie - Spójrz na mnie, słyszysz ?
Popatrzyła na mnie zapłakanymi oczami.
-Nigdy tak nie mów, to nieprawda, rozumiesz ?
-Nie jestem nikomu potrzebna
-Jesteś, Holly - szepnąłem - nie płacz już, jesteś jeszcze piękniejsza, gdy się uśmiechasz
Uniosła głowę do góry i patrzyła na mnie.
-C-co ?
-Uśmiechnij się
Wtuliła się we mnie mocno.
Uniosła głowę.
Otarłem ręką łzy z jej twarzy.
Nachyliłem się nad nią i lekko pocałowałem w czoło.
-Wszystko będzie w porządku, Holly - pogładziłem jej policzek
Usłyszałem jakiś szelest i czyjś głos.
Ciekawe, który jest taki mądry i nas śledził.
_____________________________________________
PRZEPRASZAMPRZEPRASZAMPRZEPRASZAM
byłam na wakacjach, BEZ INTERNETU
wybaczcie :c
DŁUGO WYCZEKIWANY ROZDZIAŁ
KOCHAM WAS
stella tanton <3
Spojrzałem na nią i pokiwałem głową.
-Poczekaj jeszcze chwilę
Wyjąłem z tylnej kieszeni paczkę papierosów i zapalniczkę.
-Ou, jeśli ci to przeszkadza to mogę..
-Nie, nie jest w porządku
Wyjąłem papierosa z opakowania, Zamknąłem je i włożyłem z powrotem do kieszeni.
Wziąłem papierosa do ust i podpaliłem. Wsunąłem zapalniczkę do spodni.
Zaciągnąłem się i wypuściłem dym z ust patrząc jak Holly stoi w milczeniu i myśli nad czymś.
-Holly, coś cię gnębi?
Wyrwałem ją z zamyślenia.
-N-nie, ja po prostu próbuję to wszystko poskładać - westchnęła
-Nie za bardzo rozumiem
-Tym lepiej
Ostatni raz zaciągnąłem się i zgasiłem papierosa. Wyrzuciłem go do śmieci.
-No, wsiadaj, chłopaki pewnie wstali
-Nie mogę wam się tak narzucać, mam własny dom
-Dobrze, zawiozę cię do domu - uśmiechnąłem się
Tak, zawiozę cię do domu, Holly. Nasz dom jest teraz twoim domem.
Otworzyłem jej drzwi i pomogłem wsiąść.
Wsiadłem na miejsce kierowcy.
Odpaliłem silnik.
Jechaliśmy inną drogą niż zawsze, jechało się nią 2 razy szybciej.
Nie zależało mi na czasie, ale im szybciej Sean zobaczy swój samochód, tym mniej będzie się na mnie wydzierał.
Zatrzymałem samochód przed naszym domem.
-Yyy, Kit ja coś powiedziałam
-A ja zrobiłem dokładnie to o co prosiłaś - uśmiechnąłem się
Pomogłem jej wysiąść.
-Za nim coś powiesz, to idź się przywitaj z chłopakami
Weszliśmy do domu.
-Kit ?! Mówiłem ci kurwa, że jak jeszcze raz weźmiesz mój samochód, to cię rozpier--- - Sean stanął przed nami - Holly !
Podszedł do niej i przytulił do siebie.
-Dean, Kieran, za 2 sekundy widzę wasze tyłki w salonie - krzyknął na cały dom
Usiedliśmy na sofie.
Dean jako pierwszy pojawił się na dole.
-Holly ! Jak dobrze, że już jesteś - podszedł do Holly i objął ją
-Jestem ! - krzyknął Kieran - O! Holly ! - podszedł i pogłaskał ją po plecach.
Wszyscy zajęli swoje miejsca.
-Dziękuję wam za wszystko, ale serio wolałabym pojechać do siebie, już i tak stworzyłam wam dużo kłopotów - odezwała się
-Przecież jesteś u siebie - zaśmiał się Sean - mieszkasz z nami
-Co ?
-Twoje rzeczy są na górze - Dean zaśmiał się cicho
-Nie, nie, nie nie będ---
-Porozmawiamy o tym później, Holly, idź na górę i przebierz się w coś zaraz jedziemy z Robbiem nad jezioro, nie ma żadnych pytań, no już, migiem ! - powiedział Sean
-Nieeee
Popatrzyłem na Deana znacząco, wiedział co robić.
Wstałem, Dean podszedł do mnie.
-Ty trzymasz ją u góry, a ja biorę nogi - powiedział Dean śmiejąc się
Złapałem ją z jednej strony a Dean z drugiej.
Zaczęliśmy wnosić na górę.
Kiedy weszliśmy po schodach ostrożnie postawiliśmy ją na nogi.
-Już cię tu nie ma, idź się przebrać, zaczekamy tutaj
Jęknęła przewracając oczami.
Zaśmiałem się patrząc jak podchodzi do swoich rzeczy.
Wyjęła ubranie i skierowała się w stronę łazienki.
Dean patrzył na mnie uśmiechając się.
Odprowadziłem Holly wzrokiem do łazienki.
Dean wyrwał mnie z zamyślenia.
-Podoba ci się, prawda ?
-Czemu pytasz ?
-Przestań, przecież widzę jak na nią patrzysz
Już chciałem zmienić temat kiedy Holly wyszła z łazienki w powycinanej bluzce z Bring Me The Horizon i krótkich spodenkach. Podeszła do swoich rzeczy.
-A lokówki nie wzięliście ? - zapytała głośno - A nie, dobra, już mam, dajcie mi 5 minut
Wzięła kosmetyczkę, lokówkę i wróciła do łazienki.
-Idę się przebrać do pokoju - powiedziałem spokojnie
Wszedłem do swojego pokoju i zamknąłem go.
Wyciągnąłem z szafy jedną z moich ulubionych koszulek i spodnie.
Przebrałem się, podszedłem do szafki i wziąłem z niej okulary przeciwsłoneczne.
Wyszedłem z pokoju i wróciłem do Deana.
-Holly ! Skończyłaś już ? - jęknął
Holly otworzyła drzwi i wyszła z łazienki.
Podeszła do nas.
-Ładnie wyglądasz - uśmiechnąłem się
Zeszliśmy na dół.
-Wszyscy gotowi ? - zapytał Sean - w takim razie wychodzimy. Robbie, Ash, Max i James już na nas czekają.
Wyszliśmy przed dom.
-Słuchajcie, musimy rozdzielić się na dwa samochody
-Ok, ty i Kit prowadzicie, ja jadę z Kitem i Holly, a ty bierzesz Deana - powiedział Kieran
-Czuję się odrzucony - Dean udał, że czuje się urażony
Wsiedliśmy do samochodu.
Ruszyliśmy.
-Włączcie jakąkolwiek muzykę, ta cisza mnie dobija - jęknąl Kieran
Kit włączył radio.
-Boże, Kit, co to jest, wyłącz to, czy chcesz, żebym ogłuchła - zaśmiała się Holly
-Holly ma racje, to jakiś totalny shit
-Nie zaprzeczę - zaśmiałem się - poczekajcie, coś znajdę
Włączyłem Bring Me The Horizon.
-O ! 'Shadow Moses' ! Boże, w końcu coś normalnego, weź głośniej zrób - powiedziała Holly
-Wow, Holly - powiedział Kieran
-Kieran, przestań zagłuszać Oli'ego - Holly jęknęła
Zaśmiałem się.
Po godzinie byliśmy już na miejscu.
Kieran jako pierwszy wysiadł z samochodu.
-W końcu ! - przeciągnął się
-Co ci ? - zaśmiał się Sean
-Oni - wskazał palcem na mnie i Holly - chcieli mnie zakatować. Całą drogę słuchali Bring Me The Horizon.
-Przecież lubisz BMTH - zmarszczył brwi
-Tak, ale chciałem się przespać, a przy tym to trochę nierealne
-Boże, dramatyzujesz jakbyś był w ciąży - zaśmiałem się, dotknąłem jego brzucha - który miesiąc ?
Sean, Holly i Dean wybuchnęli śmiechem.
-Ha-ha, Christopher przystopuj z żartami, bo możesz wrócić do domu łysy - puścił mi oko Kieran
-SIEMA LUDZIEEE ! - Krzyknął Robbie zbliżając się do nas
Przywitaliśmy się z nim.
Popatrzył na Holly.
-Kit, ty masz dziewczynę ? - uniósł brew do góry
-Nie, nie, tylko się przyjaźnimy - uśmiechnęła się Holly
-Jaaaaaaaasne, przyjaźniiiimy - przeciągał słowa Robbie - już wam wierzę, mam was na oku - zaśmiał się
Ashley, James i Max podeszli do nas i po kolei witali się z nami.
Równocześnie spojrzeli na Holly.
-Jestem Holly - uśmiechnęła się do nich
Przeszliśmy bliżej jeziora i usiedliśmy na ławkach.
-Macie farta, że wujek Sean, jest niebywale inteligenty i pomyślał o wszystkim - mówiąc to,Sean wstał i poszedł do samochodu.
Po chwili wrócił z 4 zgrzewkami piwa.
-Boże, czemu jestem jedyną dziewczyną - zaśmiała się Holly
-Zazwyczaj nie zabieramy ze sobą dziewczyn, powinnaś czuć się wyróżniona - odpowiedział Max
*Holly s POV*
Siedzieliśmy i rozmawialiśmy o wszystkim. Max, James, Ashley i Robbie byli naprawdę świetnymi chłopakami. Max i James byli jedynymi niepijącymi osobami. Nie patrzyliśmy na godzinę, więc nawet nie zauważyliśmy, że zaczęło się ściemniać.
Robiło mi się zimno. Dean podszedł do mnie i pomachał ręką przed oczami łapiąc mnie za ramię.
-Ziemia do Holly, o czym tak myślisz ?
-Aaaa, Dean oszalałeś ? Masz zimne ręce - jęknęłam
-Zimno ci ? - zapytał mnie Kit
-Tak trochę
Kit wstał i poszedł do samochodu. Po chwili wrócił, w rękach trzymał bordową bluzę, podał mi ją.
-Ubierz się, bo zamarzniesz w tej bluzce - zaśmiał się
Posłusznie założyłam bluzę.
-Boże, wyglądam jak frajer - jęknęłam
-Przestań
-Mimo wszystko, dziękuję - uśmiechnęłam się - jesteś kochany - pocałowałam go w policzek
-Awwwwwwwwwwwwwww - odezwali się wszyscy niemal równocześnie
-Awww, jesteście słodcy - powiedział Max
Siedzieliśmy i rozmawialiśmy. Poczułam potrzebę wstania i pójścia na spacer. Nogi zaczęły mi drętwieć.
-Ej, słuchajcie, ja idę się przejść, bo nie wysiedzę tyle czasu
-Spoko
Kit wstał i odezwał się.
-Ktoś jeszcze idzie ?
Cisza.
-Nie to nie, wrócimy niedługo
Odeszliśmy od chłopaków i skierowaliśmy się w kierunku lasu.
Chodziliśmy i rozmawialiśmy.
-Przepraszam za chłopaków i za ich teksty w stylu 'Kit i dziewczyna ? Wow' albo 'Ile ci zapłacili ?'
-Nic nie szkodzi
-Nie zrozum tego źle, ja po prostu wcześniej nie spędzałem czasu z dziewczynami, bo najzwyczajniej mnie to nie kręciło, moje związki nigdy nie były niczym poważnym. Więc to, że w jakiś sposób się o ciebie troszczę jest dla nich czymś nowym.
-Rozumiem, na prawdę - uśmiechnęłam się do niego
-Alice kazała ci przekazać, że wraca 16
-To dzień przed urodzinami m-mojego brata - rozpłakałam się, nie umiałam tego kontrolować
-Mała.. - Kit przybliżył się do mnie i przytulił mnie
*Kit s POV*
Przytuliłem ją do siebie mocno.
-Holly, proszę nie płacz, wiem, że jest ci teraz trudno, ale on na pewno nie chciał, żebyś płakała
-Ale jego już n-nie ma - płakała - Dla wszystkich byłoby lepiej, gdybym to ja zginęła w tym wypadku
-Holly, spójrz na mnie - powiedziałem spokojnie - Spójrz na mnie, słyszysz ?
Popatrzyła na mnie zapłakanymi oczami.
-Nigdy tak nie mów, to nieprawda, rozumiesz ?
-Nie jestem nikomu potrzebna
-Jesteś, Holly - szepnąłem - nie płacz już, jesteś jeszcze piękniejsza, gdy się uśmiechasz
Uniosła głowę do góry i patrzyła na mnie.
-C-co ?
-Uśmiechnij się
Wtuliła się we mnie mocno.
Uniosła głowę.
Otarłem ręką łzy z jej twarzy.
Nachyliłem się nad nią i lekko pocałowałem w czoło.
-Wszystko będzie w porządku, Holly - pogładziłem jej policzek
Usłyszałem jakiś szelest i czyjś głos.
Ciekawe, który jest taki mądry i nas śledził.
_____________________________________________
PRZEPRASZAMPRZEPRASZAMPRZEPRASZAM
byłam na wakacjach, BEZ INTERNETU
wybaczcie :c
DŁUGO WYCZEKIWANY ROZDZIAŁ
KOCHAM WAS
stella tanton <3
poniedziałek, 12 sierpnia 2013
Rozdział 8
Trochę z dupy wyskoczę, ale wolę pisać z perspektywy Kita
z resztą sami zobaczycie czytając,że pominęłam sporo dnia
kocham was
KRÓTKI, ALE PISAŁAM GO W SAMOCHODZIE, DOCEŃCIE TO
____________________________________
*Kit s POV*
Przetarłem twarz ręką.Wyjrzałem przez okno. Było ciemno. Obudziłem się w nocy ?
Wstałem z łóżka i zszedłem do salonu.
Wszyscy tam siedzieli. Coś jest nie tak. Czemu oni nie śpią.
-Cześć Kit - powiedzieli równocześnie
-Cześć - powiedziałem zaspanym głosem - która godzina ?
-Hmmm, 21.20 - powiedział Sean
Co ? Położyłem się o 22.30. Chwila, moment, coś jest nie tak.
-Ja pierdole, chyba mi nie powiecie, że przespałem cały dzień ?
-Owszem, przespałeś - odparł Kieran
-Kurwa, trzeba było mnie obudzić
-Próbowałem, ale nadal spałeś
-Co z Holly ? Byliście u niej ?
-Byliśmy, spokojnie, wychodzi jutro
Opadłem na sofę.
-Nie wierzę, że spałem cały dzień
-Kit, skup się mamy rzeczy Holly, ale nie mamy gdzie ich postawić, pogój dla gości jest do totalnego remontu
-Dała wam klucze ?
-Jej dom był otwarty
-Na razie jej rzeczy mogą być u mnie, jak jutro ją weźmiemy, to coś z nią ustalimy, okej ?
-Dobra
Wstałem z sofy i wróciłem do swojego pokoju.
Postanowiłem się jeszcze przespać, żeby jutro pojechać do Holly.
Moje rozmyślanie nie trwały zbyt długo. Szybko zasnąłem.
------------------------
Obudziłem się i automatycznie spojrzałem przez okno.
Było jasno. Szybko wziąłem do ręki telefon leżący pod poduszką.
Spojrzałem na godzinę.
8:26.
Ufff, jest jeszcze wcześnie.Wstałem z łóżka i podszedłem do szafy.
Wyciągnąłem spodnie i koszulkę, którą kupiłem jakieś 2 tygodnie temu. Nadal z metką.
Zaśmiałem się sam do siebie.
Przebrałem się. Zszedłem na dół.
Holly mogłem odebrać o 9.
Wziąłem kluczyki Seana. Może mnie nie zabije.
Wybaczcie chłopaki, nie będę na was czekać.Wyszedłem z domu i wsiadłem do samochodu.
Odpaliłem silnik. Cieszyłem się na samą myśl, że w końcu zobaczę Holly.
Tęskniłem za nią. Chciałem, żeby wszystko było w porządku.
Po paru minutach w końcu dojechałem na miejsce.
Zaparkowałem samochód. Wysiadłem.
Rozejrzałem się w okół siebie.
Była bardzo ładna pogoda, świeciło słońce. Zapowiada się udany dzień.
Wszedłem do środka.
-Przepraszam, czy Holly Loud została już wypisana ?
-Tak, jest jeszcze na górze, doktor poprosił ją na chwilę do siebie, proszę poczekać.
-Oczywiście, rozumiem
Patrzyłem błagalnie na drzwi. Jakby to miało sprawić, że Holly szybciej wyjdzie.
Po 5 minutach zobaczyłem, że ktoś idzie.
Drobna dziewczyna o pięknych brązowych oczach stanęła w progu.
-Holly ! - podbiegłem do niej
Przytuliłem ją mocno do siebie.
Wyszliśmy z budynku. Stanęliśmy.
-Holly, chciałbym, żebyś wiedziała, że zależy mi na tobie. Staram się ci jakoś pomóc. Gdybyś wiedziała jaki byłem kiedyś, na pewno patrzyłabyś na to inaczej. Ja naprawdę staram się i robię co mogę, żebyś była szczęśliwa.
Nic nie mówiła.
-Chyba nie chcesz ze mną rozmawiać - westchnąłem - chodźmy
-Kit - powiedziała cicho - p-poczekaj
Odwróciłem się do niej.
Przybliżyła się do mnie.
Jej miękkie usta naparły na moje.
Ugh, mój boże, Holly.
Zdałem sobie sprawę z tego jak bardzo jej pragnę.
Tak bardzo chciałbym, żeby była moja.
Tak, kocham ją.
Wiem to.
Kit Tanton oficjalnie się zakochał i jest tego świadomy, wow.
Wolną dłonią ująłem jej policzek, przechylając głowę na bok, by pogłębić pocałunek.
Drugą ręką objąłem ją w pasie przybliżając do siebie.
Po kilku sekundach delikatnie odsunęła się ode mnie.
Spojrzała mi w oczy.
-Dziękuję, doceniam to co dla mnie robisz
-Robię to, bo mi na tobie zależy, Holly
-M-mi też na tobie zależy, ale to chyba za wcześnie na cokolwiek więcej
------------------------
KRÓTKI, BADZIEWNY, PRZESŁODZONY...
ALE MACIE
z resztą sami zobaczycie czytając,że pominęłam sporo dnia
kocham was
KRÓTKI, ALE PISAŁAM GO W SAMOCHODZIE, DOCEŃCIE TO
____________________________________
*Kit s POV*
Przetarłem twarz ręką.Wyjrzałem przez okno. Było ciemno. Obudziłem się w nocy ?
Wstałem z łóżka i zszedłem do salonu.
Wszyscy tam siedzieli. Coś jest nie tak. Czemu oni nie śpią.
-Cześć Kit - powiedzieli równocześnie
-Cześć - powiedziałem zaspanym głosem - która godzina ?
-Hmmm, 21.20 - powiedział Sean
Co ? Położyłem się o 22.30. Chwila, moment, coś jest nie tak.
-Ja pierdole, chyba mi nie powiecie, że przespałem cały dzień ?
-Owszem, przespałeś - odparł Kieran
-Kurwa, trzeba było mnie obudzić
-Próbowałem, ale nadal spałeś
-Co z Holly ? Byliście u niej ?
-Byliśmy, spokojnie, wychodzi jutro
Opadłem na sofę.
-Nie wierzę, że spałem cały dzień
-Kit, skup się mamy rzeczy Holly, ale nie mamy gdzie ich postawić, pogój dla gości jest do totalnego remontu
-Dała wam klucze ?
-Jej dom był otwarty
-Na razie jej rzeczy mogą być u mnie, jak jutro ją weźmiemy, to coś z nią ustalimy, okej ?
-Dobra
Wstałem z sofy i wróciłem do swojego pokoju.
Postanowiłem się jeszcze przespać, żeby jutro pojechać do Holly.
Moje rozmyślanie nie trwały zbyt długo. Szybko zasnąłem.
------------------------
Obudziłem się i automatycznie spojrzałem przez okno.
Było jasno. Szybko wziąłem do ręki telefon leżący pod poduszką.
Spojrzałem na godzinę.
8:26.
Ufff, jest jeszcze wcześnie.Wstałem z łóżka i podszedłem do szafy.
Wyciągnąłem spodnie i koszulkę, którą kupiłem jakieś 2 tygodnie temu. Nadal z metką.
Zaśmiałem się sam do siebie.
Przebrałem się. Zszedłem na dół.
Holly mogłem odebrać o 9.
Wziąłem kluczyki Seana. Może mnie nie zabije.
Wybaczcie chłopaki, nie będę na was czekać.Wyszedłem z domu i wsiadłem do samochodu.
Odpaliłem silnik. Cieszyłem się na samą myśl, że w końcu zobaczę Holly.
Tęskniłem za nią. Chciałem, żeby wszystko było w porządku.
Po paru minutach w końcu dojechałem na miejsce.
Zaparkowałem samochód. Wysiadłem.
Rozejrzałem się w okół siebie.
Była bardzo ładna pogoda, świeciło słońce. Zapowiada się udany dzień.
Wszedłem do środka.
-Przepraszam, czy Holly Loud została już wypisana ?
-Tak, jest jeszcze na górze, doktor poprosił ją na chwilę do siebie, proszę poczekać.
-Oczywiście, rozumiem
Patrzyłem błagalnie na drzwi. Jakby to miało sprawić, że Holly szybciej wyjdzie.
Po 5 minutach zobaczyłem, że ktoś idzie.
Drobna dziewczyna o pięknych brązowych oczach stanęła w progu.
-Holly ! - podbiegłem do niej
Przytuliłem ją mocno do siebie.
Wyszliśmy z budynku. Stanęliśmy.
-Holly, chciałbym, żebyś wiedziała, że zależy mi na tobie. Staram się ci jakoś pomóc. Gdybyś wiedziała jaki byłem kiedyś, na pewno patrzyłabyś na to inaczej. Ja naprawdę staram się i robię co mogę, żebyś była szczęśliwa.
Nic nie mówiła.
-Chyba nie chcesz ze mną rozmawiać - westchnąłem - chodźmy
-Kit - powiedziała cicho - p-poczekaj
Odwróciłem się do niej.
Przybliżyła się do mnie.
Jej miękkie usta naparły na moje.
Ugh, mój boże, Holly.
Zdałem sobie sprawę z tego jak bardzo jej pragnę.
Tak bardzo chciałbym, żeby była moja.
Tak, kocham ją.
Wiem to.
Kit Tanton oficjalnie się zakochał i jest tego świadomy, wow.
Wolną dłonią ująłem jej policzek, przechylając głowę na bok, by pogłębić pocałunek.
Drugą ręką objąłem ją w pasie przybliżając do siebie.
Po kilku sekundach delikatnie odsunęła się ode mnie.
Spojrzała mi w oczy.
-Dziękuję, doceniam to co dla mnie robisz
-Robię to, bo mi na tobie zależy, Holly
-M-mi też na tobie zależy, ale to chyba za wcześnie na cokolwiek więcej
------------------------
KRÓTKI, BADZIEWNY, PRZESŁODZONY...
ALE MACIE
Rozdział 7
Są 2 sprawy:
1) NIE JESTEM MASZYNĄ!
2) Nie miałam internetu więc proszę zachowajcie dla siebie niemiłe uwagi
stella tanton x
_____________________
*Kit s POV*
Uśmiechnęła się do mnie słabo.
Nie mogę uwierzyć w to jak się zmieniłem. Przy Holly jestem inny. Nigdy wcześniej nie troszczyłem się o dziewczyny do tego stopnia. Holly jest inna. Patrzyłem jak powoli zasypia.
Na sale wszedł Ashley.
Puściłem jej dłoń.
Wstałem.
-Skąd wiesz gdzie ja...Kierannn - jęknąłem pod nosem
-Kto to jest - Ashley wskazał palcem na Holly
-To Holly, przyjaciółka Alice
-Kim jest Alice ? A nie, już wiem to ta dziewczyna z imprezy, na której punkcie oszalał Dean - uśmiechnął się
-Tak - uśmiechnąłem się
-Co do prezentu dla Deana to wszystko jest prawie gotowe - powiedział - Ale hej, Kit o co tu chodzi ?
Popatrzyłem na niego pytająco.
Ashley ponownie wskazał na Holly.
-Czy jest coś pomiędzy tobą, a nią ?
-Nie, to tylko przyjaciółka, to nic nie znaczy - powiedział spokojnie
*Holly s POV*
Obudziła mnie głośna rozmowa
-Czy jest coś pomiędzy tobą, a nią ? - zapytał nieznajomy
-Nie, to tylko przyjaciółka, to nic nie znaczy - odpowiedział Kit
"Nic nie znaczy" te słowa odbijały się echem w mojej głowie.
Nie jesteśmy razem, ale to zabolało. To co jest między nami nic dla niego nie znaczy. Pojedyncza łza spłynęła po mojej twarzy.
Mi też na tobie zależy, Kit.Znam go zaledwie dwa dni. I co ? Mam tak po prostu podejść do niego i powiedzieć "Cześć Kit, znamy się 2 dni, ale coś do ciebie czuję" ?
Boję się odrzucenia.
Na razie niech zostanie tak jak jest. Przecież to i tak nic dla niego nie znaczy.
Słyszałam jak Kit pożegnał się z tajemniczym chłopakiem.
Z powrotem usiadł obok mojego łóżka.
Spojrzał na mnie troskliwie.
-Holly, ty płaczesz ?
Nie odpowiedziałam.
-Holly..
-Po co to zrobiłeś ?
Spojrzał na mnie pytająco.
-Dlaczego nie pozwoliłeś mi umrzeć ? Tak byłoby lepiej. Dla mnie, dla ciebie, dla wszystkich. Ja nie chcę żyć, czy tak trudno to zrozumieć ? Nie mam dla kogo się starać. Nie mam dla kogo się uśmiechać. Po co to zrobiłeś, Kit ? Po co wezwałeś cholerne pogotowie ? Po co ? - wypaliłam szybko
Patrzył na mnie zszokowany tym co właśnie usłyszał.
Spuściłam wzrok.
-Przestań tak mówić. To nie prawda. Masz dla kogo żyć.
-Wyjdź, proszę
-Ale--
-Powiedziałam 'Wyjdź stąd', Kit ! Chce być sama!
*Kit s POV*
Co zrobiłem źle ?Staram się jak mogę. Ale i tak jakimś cudem udało mi się wszystko spieprzyć.
Zależy mi na Holly. Robię co się da, żeby była szczęśliwa.
Zobaczyłem Ashleya. Nadal był na parkingu. Podszedłem do niego.
Spojrzał na mnie zdziwiony.
-Już wracasz?
-Jak widać.
-Wszystko okej, stary ? Wyszedłeś tak szybko. Coś się stało ?
-Nic się nie stało
-Kit, ile mamy lat ? 9 ? Widzę, że coś jest nie tak. Jesteśmy przyjaciółmi, możesz mi powiedzieć, a ja postaram s--
-Nie chcę kurwa żadnej jebanej pomocy
Odszedłem od Ashleya. Nie wiem czemu tak na niego naskoczyłem. To moja kolejna wada. Najpierw robię, potem myślę.
Ash mógł mnie podwieźć. Ale chyba po tym jak się na niego rzuciłem muszę pieszo wrócić do domu.
Szedłem dobre pół godziny i w końcu dotarłem do domu.
Otworzyłem drzwi licząc na to, że nie zastanę nikogo w salonie.
Oh, jak bardzo się myliłem.
Kieran, Sean i Dean siedzieli na sofie, jakby czekając aż wrócę.
Przewróciłem oczami. Nie miałem ochoty z nimi rozmawiać.
Mimo wszystko podszedłem do nich.
-Co z Holly ? - zapytali niemal równocześnie
-Musi zostać w szpitalu na jakieś 2-3 dni, jeśli wszystko będzie w porządku wypuszczą ją do domu
-Oh, to świetnie - uśmiechnął się Dean
-Wszystko z tobą w porządku ? - zapytał Sean
-Tak, mogę już iść ?
Nie czekając na ich odpowiedź wszedłem po schodach kierując się do mojego pokoju.
Położyłem się na łóżku. Wszystko przesiąkło zapachem jej słodkich perfum.
Na każdym kroku czułem jej nieobecność.
Na szafce leżała jej luźna koszulka, która przemokła jej kiedy chciała wrócić do domu.
Nie mogę przestać o niej myśleć.
Wszystko przypominało mi o niej.
Po prostu chcę, żeby była szczęśliwa.
Chciałbym, żeby doceniła, to że się staram, staram się dla niej.
To co powiedziała w szpitalu umocniło mnie w przekonaniu, że muszę jej pomóc.
Nie powinna myśleć o sobie w taki sposób.
Z zamyślenia wyrwał mnie Kieran, który wszedł do mojego pokoju.
Usiadł obok mnie.
Ugh, dlaczego on wie, kiedy coś jest nie tak.
Spojrzał na mnie.
-Czy jest coś, o czym powinienem wiedzieć?
Nie odpowiedziałem. Co niby miałbym mu powiedzieć.
-Kit, nie udawaj, że nie słyszałeś pytania
-Staram się jej jakoś pomóc. Robię bardzo dużo jak na mnie. Nigdy nie angażowałem się do tego stopnia. A ona tak po prostu kazała mi wyjść. Zaczęła mówić, że nie chciała, żebym wzywał jakąkolwiek pomoc.
-Moim zdaniem powinna pójść do psychologa, jej skłonności w--
-Nie, Kieran gdybyś tylko wiedział co przeszła..
-To mi powiedz
-Przepraszam, obiecałem jej, nie mogę - pokręciłem głową
-Oh rozumiem, w takim razie pojedź do niej jutro, postaraj się z nią porozmawiać. Widzę jak bardzo się starasz.Wszystko będzie okej.
Pokiwałem głową.
-Dzięki
-No chodź tu, bracie - wykonał gest ręką
Zbliżyłem się do niego. Objął mnie i przytulił tak jak zawsze. Braterski uścisk. Tak, Kieran jest dla mnie jak brat. Widzi, kiedy kłamię, widzi kiedy coś się dzieje.
Nagle do pokoju wparował Dean.
-Aww, jakie to ultragejowskie, ja też chcę się przytulić
Mówiąc to objął mnie i Kierana i westchnął.
Odsunęliśmy się od siebie.
-Przykro mi Dean, Kit przytula lepiej niż ty
-Pff, w sumie racja. Każdy wie, że Kit przytula najlepiej, nie zabłysnąłeś.
-Miło słyszeć, że przytulam najlepiej - zaśmiałem się krótko
-Drobiazg - wyszczerzył się Dean
-Chłopaki, fajnie, że jesteście, sprawdzacie czy wszystko okej, ale chciałbym się przespać - mówiąc to przetarłem twarz
-Okej, dobranoc - powiedzieli niemal równocześnie
Wyszli z pokoju.
Leżałem chwilę patrząc się w sufit. Po paru minutach zasnąłem.
1) NIE JESTEM MASZYNĄ!
2) Nie miałam internetu więc proszę zachowajcie dla siebie niemiłe uwagi
stella tanton x
_____________________
*Kit s POV*
Uśmiechnęła się do mnie słabo.
Nie mogę uwierzyć w to jak się zmieniłem. Przy Holly jestem inny. Nigdy wcześniej nie troszczyłem się o dziewczyny do tego stopnia. Holly jest inna. Patrzyłem jak powoli zasypia.
Na sale wszedł Ashley.
Puściłem jej dłoń.
Wstałem.
-Skąd wiesz gdzie ja...Kierannn - jęknąłem pod nosem
-Kto to jest - Ashley wskazał palcem na Holly
-To Holly, przyjaciółka Alice
-Kim jest Alice ? A nie, już wiem to ta dziewczyna z imprezy, na której punkcie oszalał Dean - uśmiechnął się
-Tak - uśmiechnąłem się
-Co do prezentu dla Deana to wszystko jest prawie gotowe - powiedział - Ale hej, Kit o co tu chodzi ?
Popatrzyłem na niego pytająco.
Ashley ponownie wskazał na Holly.
-Czy jest coś pomiędzy tobą, a nią ?
-Nie, to tylko przyjaciółka, to nic nie znaczy - powiedział spokojnie
*Holly s POV*
Obudziła mnie głośna rozmowa
-Czy jest coś pomiędzy tobą, a nią ? - zapytał nieznajomy
-Nie, to tylko przyjaciółka, to nic nie znaczy - odpowiedział Kit
"Nic nie znaczy" te słowa odbijały się echem w mojej głowie.
Nie jesteśmy razem, ale to zabolało. To co jest między nami nic dla niego nie znaczy. Pojedyncza łza spłynęła po mojej twarzy.
Mi też na tobie zależy, Kit.Znam go zaledwie dwa dni. I co ? Mam tak po prostu podejść do niego i powiedzieć "Cześć Kit, znamy się 2 dni, ale coś do ciebie czuję" ?
Boję się odrzucenia.
Na razie niech zostanie tak jak jest. Przecież to i tak nic dla niego nie znaczy.
Słyszałam jak Kit pożegnał się z tajemniczym chłopakiem.
Z powrotem usiadł obok mojego łóżka.
Spojrzał na mnie troskliwie.
-Holly, ty płaczesz ?
Nie odpowiedziałam.
-Holly..
-Po co to zrobiłeś ?
Spojrzał na mnie pytająco.
-Dlaczego nie pozwoliłeś mi umrzeć ? Tak byłoby lepiej. Dla mnie, dla ciebie, dla wszystkich. Ja nie chcę żyć, czy tak trudno to zrozumieć ? Nie mam dla kogo się starać. Nie mam dla kogo się uśmiechać. Po co to zrobiłeś, Kit ? Po co wezwałeś cholerne pogotowie ? Po co ? - wypaliłam szybko
Patrzył na mnie zszokowany tym co właśnie usłyszał.
Spuściłam wzrok.
-Przestań tak mówić. To nie prawda. Masz dla kogo żyć.
-Wyjdź, proszę
-Ale--
-Powiedziałam 'Wyjdź stąd', Kit ! Chce być sama!
*Kit s POV*
Co zrobiłem źle ?Staram się jak mogę. Ale i tak jakimś cudem udało mi się wszystko spieprzyć.
Zależy mi na Holly. Robię co się da, żeby była szczęśliwa.
Zobaczyłem Ashleya. Nadal był na parkingu. Podszedłem do niego.
Spojrzał na mnie zdziwiony.
-Już wracasz?
-Jak widać.
-Wszystko okej, stary ? Wyszedłeś tak szybko. Coś się stało ?
-Nic się nie stało
-Kit, ile mamy lat ? 9 ? Widzę, że coś jest nie tak. Jesteśmy przyjaciółmi, możesz mi powiedzieć, a ja postaram s--
-Nie chcę kurwa żadnej jebanej pomocy
Odszedłem od Ashleya. Nie wiem czemu tak na niego naskoczyłem. To moja kolejna wada. Najpierw robię, potem myślę.
Ash mógł mnie podwieźć. Ale chyba po tym jak się na niego rzuciłem muszę pieszo wrócić do domu.
Szedłem dobre pół godziny i w końcu dotarłem do domu.
Otworzyłem drzwi licząc na to, że nie zastanę nikogo w salonie.
Oh, jak bardzo się myliłem.
Kieran, Sean i Dean siedzieli na sofie, jakby czekając aż wrócę.
Przewróciłem oczami. Nie miałem ochoty z nimi rozmawiać.
Mimo wszystko podszedłem do nich.
-Co z Holly ? - zapytali niemal równocześnie
-Musi zostać w szpitalu na jakieś 2-3 dni, jeśli wszystko będzie w porządku wypuszczą ją do domu
-Oh, to świetnie - uśmiechnął się Dean
-Wszystko z tobą w porządku ? - zapytał Sean
-Tak, mogę już iść ?
Nie czekając na ich odpowiedź wszedłem po schodach kierując się do mojego pokoju.
Położyłem się na łóżku. Wszystko przesiąkło zapachem jej słodkich perfum.
Na każdym kroku czułem jej nieobecność.
Na szafce leżała jej luźna koszulka, która przemokła jej kiedy chciała wrócić do domu.
Nie mogę przestać o niej myśleć.
Wszystko przypominało mi o niej.
Po prostu chcę, żeby była szczęśliwa.
Chciałbym, żeby doceniła, to że się staram, staram się dla niej.
To co powiedziała w szpitalu umocniło mnie w przekonaniu, że muszę jej pomóc.
Nie powinna myśleć o sobie w taki sposób.
Z zamyślenia wyrwał mnie Kieran, który wszedł do mojego pokoju.
Usiadł obok mnie.
Ugh, dlaczego on wie, kiedy coś jest nie tak.
Spojrzał na mnie.
-Czy jest coś, o czym powinienem wiedzieć?
Nie odpowiedziałem. Co niby miałbym mu powiedzieć.
-Kit, nie udawaj, że nie słyszałeś pytania
-Staram się jej jakoś pomóc. Robię bardzo dużo jak na mnie. Nigdy nie angażowałem się do tego stopnia. A ona tak po prostu kazała mi wyjść. Zaczęła mówić, że nie chciała, żebym wzywał jakąkolwiek pomoc.
-Moim zdaniem powinna pójść do psychologa, jej skłonności w--
-Nie, Kieran gdybyś tylko wiedział co przeszła..
-To mi powiedz
-Przepraszam, obiecałem jej, nie mogę - pokręciłem głową
-Oh rozumiem, w takim razie pojedź do niej jutro, postaraj się z nią porozmawiać. Widzę jak bardzo się starasz.Wszystko będzie okej.
Pokiwałem głową.
-Dzięki
-No chodź tu, bracie - wykonał gest ręką
Zbliżyłem się do niego. Objął mnie i przytulił tak jak zawsze. Braterski uścisk. Tak, Kieran jest dla mnie jak brat. Widzi, kiedy kłamię, widzi kiedy coś się dzieje.
Nagle do pokoju wparował Dean.
-Aww, jakie to ultragejowskie, ja też chcę się przytulić
Mówiąc to objął mnie i Kierana i westchnął.
Odsunęliśmy się od siebie.
-Przykro mi Dean, Kit przytula lepiej niż ty
-Pff, w sumie racja. Każdy wie, że Kit przytula najlepiej, nie zabłysnąłeś.
-Miło słyszeć, że przytulam najlepiej - zaśmiałem się krótko
-Drobiazg - wyszczerzył się Dean
-Chłopaki, fajnie, że jesteście, sprawdzacie czy wszystko okej, ale chciałbym się przespać - mówiąc to przetarłem twarz
-Okej, dobranoc - powiedzieli niemal równocześnie
Wyszli z pokoju.
Leżałem chwilę patrząc się w sufit. Po paru minutach zasnąłem.
poniedziałek, 29 lipca 2013
Rozdział 6
BARDZO KRÓTKI, ALE JAK CHCIELIŚCIE - TO MACIE :) x
7 KOMENTARZY = NEXT
KOMENTARZE TO WIELKA MOTYWACJA :)
KOCHAM WAS, DZIĘKUJĘ
stella tanton x
_________________________________
*Kit s POV*
Nie mogłem uwierzyć w to co się dzieje. Wszedłem do łazienki. Krew spływała po jej pokaleczonych rękach.
To wszystko moja wina. Kieran nic nie wiedział o jej skłonnościach. Gdybym nie wyszedł z domu Holly nic by sobie nie zrobiła. Spojrzałem na nią. Wyglądała tak spokojnie. Jakby to wszystko sprawiło jej przyjemność. Nigdy nie wybaczę sobie, że do tego dopuściłem. Z zamyślenia wyrwał mnie donośny męski głos. Był to lekarz.
-Proszę się odsunąć
-Oh przepraszam - powiedziałem schodząc na bok
-Musimy ją natychmiast zabrać do szpitala, istnieje zagrożenie życia
Nie, to niemożliwe. Holly nie może umrzeć.
3 mężczyzn wyniosło ją na noszach i wniosło do ambulansu.
Odjechali. Nie myśląc nad niczym. Poszedłem do garażu.
-Kit, Sean cię rozpierdoli jeśli...
-Mam to w dupie!
-Jadę z tobą
Usiadłem za kierownicą i odpaliłem silnik.
Odjechaliśmy kawałek. Kieran wysiadł i zamknął za nami bramę. Kiedy wrócił na swoje miejsce natychmiast wcisnąłem gaz. 120km/h , 150km/h ,nie obchodziło mnie, że właśnie przekraczam wyznaczoną prędkość.
-Kit uspokój się !
-JAK MAM SIĘ KURWA USPOKOIĆ ?!
-Jedź ostrożniej, bo zaraz spowodujesz wypadek !
-Przepraszam - zwolniłem trochę i skręciłem w alejkę prowadzącą do szpitala - ja po prostu..
-Rozumiem, nie musisz się tłumaczyć
Po 5 minutach jazdy w ciszy dojechaliśmy na miejsce. Zaparkowałem samochód i jak najszybciej wysiadłem z samochodu. Skierowaliśmy się do budynku.
Weszliśmy do środka, postanowiłem zapytać w recepcji gdzie jest Holly.
-Przepraszam, wie Pani, gdzie została przeniesiona Holly Loud ?
-Jest na sali operacyjnej na drugim piętrze
-Dziękuję
Weszliśmy do windy. Nacisnąłem przycisk, aby pojechała na drugie piętro.
Nerwowo przetarłem ręką twarz.
Wysiedliśmy.
Usiedliśmy na jakiejś ławce stojącej na korytarzu.
Po półtorej godziny lekarze wyszli z sali operacyjnej.
Wstałem z miejsca.
-Co z Holly ?
-Udało się, jej stan jest ciężki, ale stabilny, nic nie zagraża jej życiu
Odetchnąłem z ulgą.
-Mogę do niej wejść ?
-Jest Pan z rodziny ?
-Nie, Holly nie ma rodziców, dzisiaj straciła też brata
-Dobrze, może Pan wejść. Ale jeszcze się nie obudziła.
Pokiwałem głową.
Wszedłem na salę. Holly leżała podłączona do aparatury.
Usiadłem obok jej łóżka i patrzyłem na nią.
Siedziałem tak wiele czasu, nie zdając sobie sprawy która jest godzina.
Na salę wszedł Kieran.
-Kit, jesteśmy tu od 3 godzin, przysnąłem na korytarzu, chyba czas wracać do domu.
-Jak chcesz to wracaj, ja zostaję z Holly
-Mówisz poważnie ?
-Kieran, jeśli chcesz to jedź do domu, ale ja tu zostaję - powiedziałem spokojnie
-Sean dzwonił do mnie dobre 20 razy
-Jedź do domu
Kieran podszedł do mnie i uścisnął mnie .Podałem mu kluczyki
-Dzwoń gdyby czegoś chciał
Pokiwałem głową. Kieran wyszedł z sali.
*Sean s POV*
Gdzie oni do kurwy nędzy są ? Wzięli bez pozwolenia mój samochód. Pieprzyć samochód.. a jeśli coś im się stało ? Wróciliśmy 4 godziny temu, a oni wyparowali.
W tym momencie Kieran wszedł do domu, podszedł i podał mi kluczyki.
-Gdzie jest Kit ?
-Został z Holly
-Jak to został z Holly ? Gdzie oni są ?
-Przestań się wydzierać i posłuchaj, bo powiem to tylko raz. Holly próbowała się zabić. Gdyby nie Kit, to pewnie osiągnęła by swój cel - jego twarz posmutniała - Holly jest w szpitalu. Kit nie chciał wracać do domu, powiedział, że z nią zostanie i nigdzie nie idzie.
-Holly chciała...
-Nie wiem, Kit wie o wiele więcej niż my, Sean. Naprawdę mu na niej zależy. Sam widziałeś. Traktuje ją jak księżniczkę. Jest dla niego ważna.
Pokiwałem znacząco głową. Postanowiłem go już nie męczyć, nie wyglądał najlepiej.
*Kit s POV*
Usłyszałem cichy głos.
-K-kit ?
-Holly ! Obudziłaś się.
-Gdzie my jesteśmy ?
-W szpitalu.
-A więc to nie sen, przeżyłam.
-Nigdy więcej tego nie rób, proszę cię - powiedziałem głaszcząc dłonią jej twarz
-Czemu ?
Spojrzałem na nią spokojnie, była taka słaba.
-Bo...zależy mi na tobie, Holly
7 KOMENTARZY = NEXT
KOMENTARZE TO WIELKA MOTYWACJA :)
KOCHAM WAS, DZIĘKUJĘ
stella tanton x
_________________________________
*Kit s POV*
Nie mogłem uwierzyć w to co się dzieje. Wszedłem do łazienki. Krew spływała po jej pokaleczonych rękach.
To wszystko moja wina. Kieran nic nie wiedział o jej skłonnościach. Gdybym nie wyszedł z domu Holly nic by sobie nie zrobiła. Spojrzałem na nią. Wyglądała tak spokojnie. Jakby to wszystko sprawiło jej przyjemność. Nigdy nie wybaczę sobie, że do tego dopuściłem. Z zamyślenia wyrwał mnie donośny męski głos. Był to lekarz.
-Proszę się odsunąć
-Oh przepraszam - powiedziałem schodząc na bok
-Musimy ją natychmiast zabrać do szpitala, istnieje zagrożenie życia
Nie, to niemożliwe. Holly nie może umrzeć.
3 mężczyzn wyniosło ją na noszach i wniosło do ambulansu.
Odjechali. Nie myśląc nad niczym. Poszedłem do garażu.
-Kit, Sean cię rozpierdoli jeśli...
-Mam to w dupie!
-Jadę z tobą
Usiadłem za kierownicą i odpaliłem silnik.
Odjechaliśmy kawałek. Kieran wysiadł i zamknął za nami bramę. Kiedy wrócił na swoje miejsce natychmiast wcisnąłem gaz. 120km/h , 150km/h ,nie obchodziło mnie, że właśnie przekraczam wyznaczoną prędkość.
-Kit uspokój się !
-JAK MAM SIĘ KURWA USPOKOIĆ ?!
-Jedź ostrożniej, bo zaraz spowodujesz wypadek !
-Przepraszam - zwolniłem trochę i skręciłem w alejkę prowadzącą do szpitala - ja po prostu..
-Rozumiem, nie musisz się tłumaczyć
Po 5 minutach jazdy w ciszy dojechaliśmy na miejsce. Zaparkowałem samochód i jak najszybciej wysiadłem z samochodu. Skierowaliśmy się do budynku.
Weszliśmy do środka, postanowiłem zapytać w recepcji gdzie jest Holly.
-Przepraszam, wie Pani, gdzie została przeniesiona Holly Loud ?
-Jest na sali operacyjnej na drugim piętrze
-Dziękuję
Weszliśmy do windy. Nacisnąłem przycisk, aby pojechała na drugie piętro.
Nerwowo przetarłem ręką twarz.
Wysiedliśmy.
Usiedliśmy na jakiejś ławce stojącej na korytarzu.
Po półtorej godziny lekarze wyszli z sali operacyjnej.
Wstałem z miejsca.
-Co z Holly ?
-Udało się, jej stan jest ciężki, ale stabilny, nic nie zagraża jej życiu
Odetchnąłem z ulgą.
-Mogę do niej wejść ?
-Jest Pan z rodziny ?
-Nie, Holly nie ma rodziców, dzisiaj straciła też brata
-Dobrze, może Pan wejść. Ale jeszcze się nie obudziła.
Pokiwałem głową.
Wszedłem na salę. Holly leżała podłączona do aparatury.
Usiadłem obok jej łóżka i patrzyłem na nią.
Siedziałem tak wiele czasu, nie zdając sobie sprawy która jest godzina.
Na salę wszedł Kieran.
-Kit, jesteśmy tu od 3 godzin, przysnąłem na korytarzu, chyba czas wracać do domu.
-Jak chcesz to wracaj, ja zostaję z Holly
-Mówisz poważnie ?
-Kieran, jeśli chcesz to jedź do domu, ale ja tu zostaję - powiedziałem spokojnie
-Sean dzwonił do mnie dobre 20 razy
-Jedź do domu
Kieran podszedł do mnie i uścisnął mnie .Podałem mu kluczyki
-Dzwoń gdyby czegoś chciał
Pokiwałem głową. Kieran wyszedł z sali.
*Sean s POV*
Gdzie oni do kurwy nędzy są ? Wzięli bez pozwolenia mój samochód. Pieprzyć samochód.. a jeśli coś im się stało ? Wróciliśmy 4 godziny temu, a oni wyparowali.
W tym momencie Kieran wszedł do domu, podszedł i podał mi kluczyki.
-Gdzie jest Kit ?
-Został z Holly
-Jak to został z Holly ? Gdzie oni są ?
-Przestań się wydzierać i posłuchaj, bo powiem to tylko raz. Holly próbowała się zabić. Gdyby nie Kit, to pewnie osiągnęła by swój cel - jego twarz posmutniała - Holly jest w szpitalu. Kit nie chciał wracać do domu, powiedział, że z nią zostanie i nigdzie nie idzie.
-Holly chciała...
-Nie wiem, Kit wie o wiele więcej niż my, Sean. Naprawdę mu na niej zależy. Sam widziałeś. Traktuje ją jak księżniczkę. Jest dla niego ważna.
Pokiwałem znacząco głową. Postanowiłem go już nie męczyć, nie wyglądał najlepiej.
*Kit s POV*
Usłyszałem cichy głos.
-K-kit ?
-Holly ! Obudziłaś się.
-Gdzie my jesteśmy ?
-W szpitalu.
-A więc to nie sen, przeżyłam.
-Nigdy więcej tego nie rób, proszę cię - powiedziałem głaszcząc dłonią jej twarz
-Czemu ?
Spojrzałem na nią spokojnie, była taka słaba.
-Bo...zależy mi na tobie, Holly
Rozdział 5
minimum 9 komentarzy = NEXT
przepraszam, że taki krótki i tak długo to trwało
dziękuję wszystkim za wsparcie, dziękuję za miłe słowa i komentarze
stella tanton <3
____________________________
*Kit s POV*
Patrzyłem jak Sean robił kawę. Nagle zadzwonił telefon. Telefon Holly. Odebrała.
-Tak, to ja, coś się stało? - powiedziała spokojnie - Co? Czy wszystko z nim w porządku ? Czy on z tego wyjdzie ? Kiedy...To niemożliwe. Nie! - upuściła telefon i wybiegła z domu
Nie pytając nikogo wybiegłem za nią.
-Holly ! zaczekaj - krzyczałem - Holly, proszę cię !
Usiadła na jakiejś ławce, skuliła się i zaczęła płakać. Natychmiast podbiegłem do niej.
-Holly co się dzieje ? - odezwałem się do niej - Holly, proszę cię.
-Ryan, mój brat... miał wypadek - wyjąkała przez łzy - on.. nie żyje - zaczęła jeszcze bardziej płakać
-O mój boże - powiedziałem szybko
Przytuliłem ją mocno. Nie mogła być teraz sama. Straciła brata. Nie mogłem pozwolić, żeby cierpiała.
-Ja nie mam już żadnej rodziny - zaczęła szlochać - moi rodzice nie żyją, teraz Ryan, życie jest niesprawiedliwe
-Pamiętaj, że zawsze masz mnie, chłopaków, Alice. Nie zastąpimy ci rodziny, ale pamiętaj, że jesteśmy z tobą, zawsze. Chodź do domu, prześpij się, to dobrze ci zrobi.
Holly otarła łzy i wstała. Wziąłem ją za rękę.
-Nie martw się, wszystko będzie w porządku
Powoli szliśmy do domu. Kiedy weszliśmy do środka odprowadziłem Holly na górę i wróciłem na dół.
-Dajcie jej teraz spokój
-Co się stało ? - zapytał Dean
-Jej brat miał wypadek..
-Co z nim ?
-Dean nie przerywaj mi. On nie żyje.
Alice zakryła usta ręką. Każdy patrzył na mnie zszokowany. Kieran zaczął nerwowo chodzić po pomieszczeniu.
-Chłopaki, mam do was prośbę - odezwała się po chwili Alice - Dziś wieczorem przyjeżdża po mnie mój ojciec, wyjeżdżam na 3 tygodnie. Proszę, zaopiekujcie się nią. Ona nie może być teraz sama. Mieszka sama. Nie ma tu prawie nikogo. Ona sobie nie poradzi. Boję się o nią.
-Może zamieszkać z nami, chociaż na jakiś czas. To rozwiązało by parę problemów - zaoferował Sean
-Nie musicie aż tak się poświęcać
-Nie, to nie jet żaden problem. Ona nie może być teraz sama
-Dziękuję - powiedziała cicho i przytuliła każdego z nas
-Nie zrozumcie mnie źle, ale muszę jechać do domu, muszę spakować swoje rzeczy - dodała po chwili
-Ok, zawieziemy cię, przy okazji weźmy rzeczy Holly - zaproponował Kieran
-Ok ja i Kieran jedziemy z Alice. Kit, ty i Dean pilnujcie Holly - powiedział Sean
-Ej, chciałem jechać z Alice - powiedział smutno Dean
-Dobram, ja zostanę z Kitem i Holly - powiedział Kieran
Pożegnaliśmy się z Alice.
Kiedy wyszli mój telefon zadzwonił.
-Kieran, idź do Holly i nie spuszczaj jej z oka dopóki nie wrócę, będę za 15 minut - powiedział Kit
-Gdzie idziesz ?
-Muszę coś szybko załatwić z Ashleyem
-Ok, rozumiem
Szybko wybiegłem z domu.
*Kieran s POV*
Wszedłem po schodach na górę i skierowałem się do pokoju Kita. Otworzyłem drzwi i wszedłem do środka. Usiadłem w fotelu, Holly leżała twarzą w poduszce. Nie spała.
-Holly, nie płacz - wstałem i zbliżyłem się do niej
Nadal szlochała nie patrząc na mnie.
-Proszę
-Mogę wziąć prysznic ? - zapytała nagle wyrywając mnie z zamyślenia
-Oczywiście, daj mi sekundę
Wyszedłem z pokoju. Wyciągnąłem fioletowy ręcznik przeznaczony dla gości i wróciłem do niej. Podałem jej.
-Proszę
Pokiwala głową ocierając łzy z twarzy. Wyszła z pokoju.
*Holly s POV*
Weszłam do łazienki. Odłożyłam ręcznik. Usiadłam na podłodze.
Wyciągnęłam z kieszeni żyletki. Zawsze miałam je przy sobie. Czułam się z nimi bezpieczniej.
Podtoczyłam rękawy koszuli, spojrzałam na moje ręce. Niektóre rany zdołały się już zagoić.
Nie umiem dłużej tak żyć. Straciłam wszystko co miałam. Moje życie to istna porażka. Jaki jest sens dalszego bytu ? No właśnie, nie ma żadnego. Wybacz mi Ryan. To zbyt wiele. Z utęsknieniem spojrzałam na lśniące ostrza.
Miałam ochotę skończyć to wszystko raz na zawsze. Odejść. Nie sprawiać nikomu problemów. Ciekawe jak jest tam, na górze. Tam nie ma nienawiści, śmierci, bólu.
Nie mam już dla kogo żyć.
Ale zaraz, jest jeszcze Kit. Jest w nim coś wyjątkowego. Sprawia, że moje serce bije szybciej. Mam ochotę zmienić się dla niego. To coś więcej, jestem tego pewna.
Nie chcę być jego problemem, gdy odejdę będzie mu łatwiej.
Gdy odejdę wszystko będzie łatwiejsze.
Nikt nie zauważy mojego zniknięcia. Tak będzie najlepiej. Wybacz mi Kit. Wybacz mi Alice.
Spojrzałam na szafkę stojącą obok umywalki.
Podeszłam do niej cicho. Otworzyłam pierwszą szufladę. Były tam leki.
Wyjęłam opakowanie leków przeciwbólowych. Nic lepszego nie mieli. Usiadłam z powrotem na ziemi.
Opakowanie było niemal pełne. Wyjęłam 10 tabletek. Tyle powinno wystarczyć.
Połykałam każdą po kolei.
Skończyłam. Wzięłam do ręki żyletkę.
Zbliżyłam ją do skóry.
Przeciągnęłam raz. Ból nie był silny. Strumień krwi spłynął po mojej ręce. Przeciągnęłam nią drugi raz. Trzeci czwarty. To samo z drug\ą ręką. Cała byłam we krwi.
Tak to sobie wyobrażałam.
Zaczęło mi się kręcić w głowie. Obraz zamazywał mi się przed oczami. Nagle poczułam lekkie ukucie.
Dalej nie było już nic, ciemność.
*Kit s POV*
Cholera. To potrwało dłużej niż 20 minut. Pospiesznym krokiem ruszyłem do domu. Wbiegłem na górę. Kieran spał w moim fotelu.
-Kieran - uderzyłem go w ramię - Gdzie do cholery jest Holly ?
-Poszła wziąć prysznic - powiedział zaspanym głosem
Cholera jasna.
Wybiegłem z pokoju, zapukałem do łazienki.
Nikt nie odpowiedział.
-Holly jesteś tam ? Holly proszę odezwij się.
Cisza
Naszą łazienkę na szczęście, a za razem nieszczęście dało się otworzyć od zewnątrz. Przekręciłem klucz dwa razy. Przyszedł Kieran.
-Co ty robisz ? Coś się stało> - powiedział nadal śpiącym głosem przecierając twarz ręką
Otworzyłem drzwi.
Ja pierdole.
Holly leżała zakrwawiona na podłodze, obok niej leżało opakowanie po lekach przeciw bólowych.
-Kurwa, wezwij pogotowie, teraz
-Ale o co.. - zbliżył się do drzwi Kieran - o mój boże
-NIE STÓJ TAK KURWA, WEZWIJ TE JEBANĄ POMOC ! - wykrzyczałem
_______________________________
przepraszam, że taki krótki i tak długo to trwało
dziękuję wszystkim za wsparcie, dziękuję za miłe słowa i komentarze
stella tanton <3
____________________________
*Kit s POV*
Patrzyłem jak Sean robił kawę. Nagle zadzwonił telefon. Telefon Holly. Odebrała.
-Tak, to ja, coś się stało? - powiedziała spokojnie - Co? Czy wszystko z nim w porządku ? Czy on z tego wyjdzie ? Kiedy...To niemożliwe. Nie! - upuściła telefon i wybiegła z domu
Nie pytając nikogo wybiegłem za nią.
-Holly ! zaczekaj - krzyczałem - Holly, proszę cię !
Usiadła na jakiejś ławce, skuliła się i zaczęła płakać. Natychmiast podbiegłem do niej.
-Holly co się dzieje ? - odezwałem się do niej - Holly, proszę cię.
-Ryan, mój brat... miał wypadek - wyjąkała przez łzy - on.. nie żyje - zaczęła jeszcze bardziej płakać
-O mój boże - powiedziałem szybko
Przytuliłem ją mocno. Nie mogła być teraz sama. Straciła brata. Nie mogłem pozwolić, żeby cierpiała.
-Ja nie mam już żadnej rodziny - zaczęła szlochać - moi rodzice nie żyją, teraz Ryan, życie jest niesprawiedliwe
-Pamiętaj, że zawsze masz mnie, chłopaków, Alice. Nie zastąpimy ci rodziny, ale pamiętaj, że jesteśmy z tobą, zawsze. Chodź do domu, prześpij się, to dobrze ci zrobi.
Holly otarła łzy i wstała. Wziąłem ją za rękę.
-Nie martw się, wszystko będzie w porządku
Powoli szliśmy do domu. Kiedy weszliśmy do środka odprowadziłem Holly na górę i wróciłem na dół.
-Dajcie jej teraz spokój
-Co się stało ? - zapytał Dean
-Jej brat miał wypadek..
-Co z nim ?
-Dean nie przerywaj mi. On nie żyje.
Alice zakryła usta ręką. Każdy patrzył na mnie zszokowany. Kieran zaczął nerwowo chodzić po pomieszczeniu.
-Chłopaki, mam do was prośbę - odezwała się po chwili Alice - Dziś wieczorem przyjeżdża po mnie mój ojciec, wyjeżdżam na 3 tygodnie. Proszę, zaopiekujcie się nią. Ona nie może być teraz sama. Mieszka sama. Nie ma tu prawie nikogo. Ona sobie nie poradzi. Boję się o nią.
-Może zamieszkać z nami, chociaż na jakiś czas. To rozwiązało by parę problemów - zaoferował Sean
-Nie musicie aż tak się poświęcać
-Nie, to nie jet żaden problem. Ona nie może być teraz sama
-Dziękuję - powiedziała cicho i przytuliła każdego z nas
-Nie zrozumcie mnie źle, ale muszę jechać do domu, muszę spakować swoje rzeczy - dodała po chwili
-Ok, zawieziemy cię, przy okazji weźmy rzeczy Holly - zaproponował Kieran
-Ok ja i Kieran jedziemy z Alice. Kit, ty i Dean pilnujcie Holly - powiedział Sean
-Ej, chciałem jechać z Alice - powiedział smutno Dean
-Dobram, ja zostanę z Kitem i Holly - powiedział Kieran
Pożegnaliśmy się z Alice.
Kiedy wyszli mój telefon zadzwonił.
-Kieran, idź do Holly i nie spuszczaj jej z oka dopóki nie wrócę, będę za 15 minut - powiedział Kit
-Gdzie idziesz ?
-Muszę coś szybko załatwić z Ashleyem
-Ok, rozumiem
Szybko wybiegłem z domu.
*Kieran s POV*
Wszedłem po schodach na górę i skierowałem się do pokoju Kita. Otworzyłem drzwi i wszedłem do środka. Usiadłem w fotelu, Holly leżała twarzą w poduszce. Nie spała.
-Holly, nie płacz - wstałem i zbliżyłem się do niej
Nadal szlochała nie patrząc na mnie.
-Proszę
-Mogę wziąć prysznic ? - zapytała nagle wyrywając mnie z zamyślenia
-Oczywiście, daj mi sekundę
Wyszedłem z pokoju. Wyciągnąłem fioletowy ręcznik przeznaczony dla gości i wróciłem do niej. Podałem jej.
-Proszę
Pokiwala głową ocierając łzy z twarzy. Wyszła z pokoju.
*Holly s POV*
Weszłam do łazienki. Odłożyłam ręcznik. Usiadłam na podłodze.
Wyciągnęłam z kieszeni żyletki. Zawsze miałam je przy sobie. Czułam się z nimi bezpieczniej.
Podtoczyłam rękawy koszuli, spojrzałam na moje ręce. Niektóre rany zdołały się już zagoić.
Nie umiem dłużej tak żyć. Straciłam wszystko co miałam. Moje życie to istna porażka. Jaki jest sens dalszego bytu ? No właśnie, nie ma żadnego. Wybacz mi Ryan. To zbyt wiele. Z utęsknieniem spojrzałam na lśniące ostrza.
Miałam ochotę skończyć to wszystko raz na zawsze. Odejść. Nie sprawiać nikomu problemów. Ciekawe jak jest tam, na górze. Tam nie ma nienawiści, śmierci, bólu.
Nie mam już dla kogo żyć.
Ale zaraz, jest jeszcze Kit. Jest w nim coś wyjątkowego. Sprawia, że moje serce bije szybciej. Mam ochotę zmienić się dla niego. To coś więcej, jestem tego pewna.
Nie chcę być jego problemem, gdy odejdę będzie mu łatwiej.
Gdy odejdę wszystko będzie łatwiejsze.
Nikt nie zauważy mojego zniknięcia. Tak będzie najlepiej. Wybacz mi Kit. Wybacz mi Alice.
Spojrzałam na szafkę stojącą obok umywalki.
Podeszłam do niej cicho. Otworzyłam pierwszą szufladę. Były tam leki.
Wyjęłam opakowanie leków przeciwbólowych. Nic lepszego nie mieli. Usiadłam z powrotem na ziemi.
Opakowanie było niemal pełne. Wyjęłam 10 tabletek. Tyle powinno wystarczyć.
Połykałam każdą po kolei.
Skończyłam. Wzięłam do ręki żyletkę.
Zbliżyłam ją do skóry.
Przeciągnęłam raz. Ból nie był silny. Strumień krwi spłynął po mojej ręce. Przeciągnęłam nią drugi raz. Trzeci czwarty. To samo z drug\ą ręką. Cała byłam we krwi.
Tak to sobie wyobrażałam.
Zaczęło mi się kręcić w głowie. Obraz zamazywał mi się przed oczami. Nagle poczułam lekkie ukucie.
Dalej nie było już nic, ciemność.
*Kit s POV*
Cholera. To potrwało dłużej niż 20 minut. Pospiesznym krokiem ruszyłem do domu. Wbiegłem na górę. Kieran spał w moim fotelu.
-Kieran - uderzyłem go w ramię - Gdzie do cholery jest Holly ?
-Poszła wziąć prysznic - powiedział zaspanym głosem
Cholera jasna.
Wybiegłem z pokoju, zapukałem do łazienki.
Nikt nie odpowiedział.
-Holly jesteś tam ? Holly proszę odezwij się.
Cisza
Naszą łazienkę na szczęście, a za razem nieszczęście dało się otworzyć od zewnątrz. Przekręciłem klucz dwa razy. Przyszedł Kieran.
-Co ty robisz ? Coś się stało> - powiedział nadal śpiącym głosem przecierając twarz ręką
Otworzyłem drzwi.
Ja pierdole.
Holly leżała zakrwawiona na podłodze, obok niej leżało opakowanie po lekach przeciw bólowych.
-Kurwa, wezwij pogotowie, teraz
-Ale o co.. - zbliżył się do drzwi Kieran - o mój boże
-NIE STÓJ TAK KURWA, WEZWIJ TE JEBANĄ POMOC ! - wykrzyczałem
_______________________________
Subskrybuj:
Posty (Atom)