minimum 9 komentarzy = NEXT
przepraszam, że taki krótki i tak długo to trwało
dziękuję wszystkim za wsparcie, dziękuję za miłe słowa i komentarze
stella tanton <3
____________________________
*Kit s POV*
Patrzyłem jak Sean robił kawę. Nagle zadzwonił telefon. Telefon Holly. Odebrała.
-Tak, to ja, coś się stało? - powiedziała spokojnie - Co? Czy wszystko z nim w porządku ? Czy on z tego wyjdzie ? Kiedy...To niemożliwe. Nie! - upuściła telefon i wybiegła z domu
Nie pytając nikogo wybiegłem za nią.
-Holly ! zaczekaj - krzyczałem - Holly, proszę cię !
Usiadła na jakiejś ławce, skuliła się i zaczęła płakać. Natychmiast podbiegłem do niej.
-Holly co się dzieje ? - odezwałem się do niej - Holly, proszę cię.
-Ryan, mój brat... miał wypadek - wyjąkała przez łzy - on.. nie żyje - zaczęła jeszcze bardziej płakać
-O mój boże - powiedziałem szybko
Przytuliłem ją mocno. Nie mogła być teraz sama. Straciła brata. Nie mogłem pozwolić, żeby cierpiała.
-Ja nie mam już żadnej rodziny - zaczęła szlochać - moi rodzice nie żyją, teraz Ryan, życie jest niesprawiedliwe
-Pamiętaj, że zawsze masz mnie, chłopaków, Alice. Nie zastąpimy ci rodziny, ale pamiętaj, że jesteśmy z tobą, zawsze. Chodź do domu, prześpij się, to dobrze ci zrobi.
Holly otarła łzy i wstała. Wziąłem ją za rękę.
-Nie martw się, wszystko będzie w porządku
Powoli szliśmy do domu. Kiedy weszliśmy do środka odprowadziłem Holly na górę i wróciłem na dół.
-Dajcie jej teraz spokój
-Co się stało ? - zapytał Dean
-Jej brat miał wypadek..
-Co z nim ?
-Dean nie przerywaj mi. On nie żyje.
Alice zakryła usta ręką. Każdy patrzył na mnie zszokowany. Kieran zaczął nerwowo chodzić po pomieszczeniu.
-Chłopaki, mam do was prośbę - odezwała się po chwili Alice - Dziś wieczorem przyjeżdża po mnie mój ojciec, wyjeżdżam na 3 tygodnie. Proszę, zaopiekujcie się nią. Ona nie może być teraz sama. Mieszka sama. Nie ma tu prawie nikogo. Ona sobie nie poradzi. Boję się o nią.
-Może zamieszkać z nami, chociaż na jakiś czas. To rozwiązało by parę problemów - zaoferował Sean
-Nie musicie aż tak się poświęcać
-Nie, to nie jet żaden problem. Ona nie może być teraz sama
-Dziękuję - powiedziała cicho i przytuliła każdego z nas
-Nie zrozumcie mnie źle, ale muszę jechać do domu, muszę spakować swoje rzeczy - dodała po chwili
-Ok, zawieziemy cię, przy okazji weźmy rzeczy Holly - zaproponował Kieran
-Ok ja i Kieran jedziemy z Alice. Kit, ty i Dean pilnujcie Holly - powiedział Sean
-Ej, chciałem jechać z Alice - powiedział smutno Dean
-Dobram, ja zostanę z Kitem i Holly - powiedział Kieran
Pożegnaliśmy się z Alice.
Kiedy wyszli mój telefon zadzwonił.
-Kieran, idź do Holly i nie spuszczaj jej z oka dopóki nie wrócę, będę za 15 minut - powiedział Kit
-Gdzie idziesz ?
-Muszę coś szybko załatwić z Ashleyem
-Ok, rozumiem
Szybko wybiegłem z domu.
*Kieran s POV*
Wszedłem po schodach na górę i skierowałem się do pokoju Kita. Otworzyłem drzwi i wszedłem do środka. Usiadłem w fotelu, Holly leżała twarzą w poduszce. Nie spała.
-Holly, nie płacz - wstałem i zbliżyłem się do niej
Nadal szlochała nie patrząc na mnie.
-Proszę
-Mogę wziąć prysznic ? - zapytała nagle wyrywając mnie z zamyślenia
-Oczywiście, daj mi sekundę
Wyszedłem z pokoju. Wyciągnąłem fioletowy ręcznik przeznaczony dla gości i wróciłem do niej. Podałem jej.
-Proszę
Pokiwala głową ocierając łzy z twarzy. Wyszła z pokoju.
*Holly s POV*
Weszłam do łazienki. Odłożyłam ręcznik. Usiadłam na podłodze.
Wyciągnęłam z kieszeni żyletki. Zawsze miałam je przy sobie. Czułam się z nimi bezpieczniej.
Podtoczyłam rękawy koszuli, spojrzałam na moje ręce. Niektóre rany zdołały się już zagoić.
Nie umiem dłużej tak żyć. Straciłam wszystko co miałam. Moje życie to istna porażka. Jaki jest sens dalszego bytu ? No właśnie, nie ma żadnego. Wybacz mi Ryan. To zbyt wiele. Z utęsknieniem spojrzałam na lśniące ostrza.
Miałam ochotę skończyć to wszystko raz na zawsze. Odejść. Nie sprawiać nikomu problemów. Ciekawe jak jest tam, na górze. Tam nie ma nienawiści, śmierci, bólu.
Nie mam już dla kogo żyć.
Ale zaraz, jest jeszcze Kit. Jest w nim coś wyjątkowego. Sprawia, że moje serce bije szybciej. Mam ochotę zmienić się dla niego. To coś więcej, jestem tego pewna.
Nie chcę być jego problemem, gdy odejdę będzie mu łatwiej.
Gdy odejdę wszystko będzie łatwiejsze.
Nikt nie zauważy mojego zniknięcia. Tak będzie najlepiej. Wybacz mi Kit. Wybacz mi Alice.
Spojrzałam na szafkę stojącą obok umywalki.
Podeszłam do niej cicho. Otworzyłam pierwszą szufladę. Były tam leki.
Wyjęłam opakowanie leków przeciwbólowych. Nic lepszego nie mieli. Usiadłam z powrotem na ziemi.
Opakowanie było niemal pełne. Wyjęłam 10 tabletek. Tyle powinno wystarczyć.
Połykałam każdą po kolei.
Skończyłam. Wzięłam do ręki żyletkę.
Zbliżyłam ją do skóry.
Przeciągnęłam raz. Ból nie był silny. Strumień krwi spłynął po mojej ręce. Przeciągnęłam nią drugi raz. Trzeci czwarty. To samo z drug\ą ręką. Cała byłam we krwi.
Tak to sobie wyobrażałam.
Zaczęło mi się kręcić w głowie. Obraz zamazywał mi się przed oczami. Nagle poczułam lekkie ukucie.
Dalej nie było już nic, ciemność.
*Kit s POV*
Cholera. To potrwało dłużej niż 20 minut. Pospiesznym krokiem ruszyłem do domu. Wbiegłem na górę. Kieran spał w moim fotelu.
-Kieran - uderzyłem go w ramię - Gdzie do cholery jest Holly ?
-Poszła wziąć prysznic - powiedział zaspanym głosem
Cholera jasna.
Wybiegłem z pokoju, zapukałem do łazienki.
Nikt nie odpowiedział.
-Holly jesteś tam ? Holly proszę odezwij się.
Cisza
Naszą łazienkę na szczęście, a za razem nieszczęście dało się otworzyć od zewnątrz. Przekręciłem klucz dwa razy. Przyszedł Kieran.
-Co ty robisz ? Coś się stało> - powiedział nadal śpiącym głosem przecierając twarz ręką
Otworzyłem drzwi.
Ja pierdole.
Holly leżała zakrwawiona na podłodze, obok niej leżało opakowanie po lekach przeciw bólowych.
-Kurwa, wezwij pogotowie, teraz
-Ale o co.. - zbliżył się do drzwi Kieran - o mój boże
-NIE STÓJ TAK KURWA, WEZWIJ TE JEBANĄ POMOC ! - wykrzyczałem
_______________________________
O mój boże... Mam nadzieję, że komplikacji żadnych później nie będzie i Holly przeżyje...
OdpowiedzUsuńJezu... Nie wiem co mam myśleć...
Cieszę się, że codziennie dodajesz notki :D
Co do samej treści opowiadania nie mam słów. Powiedziałabym, że zajebisty, ale to trochę za mało...
Czekam na nexta :) I dużo weny życzę :**
O Panie.. Ale żeś pojechała z tym rozdziałem.. Miałam ciarki prawie cały czas.. Ale na pewno uratują Holly, prawda?
OdpowiedzUsuńI właśnie, super, ze codziennie nam tu coś dodajesz! :):):)
*.* Poprostu suuper
OdpowiedzUsuń